Oczami dziecka. Samobójstwo – sporadycznie za to dość szumnie słyszymy o tym w mediach. Kojarzy nam się z negocjatorami policyjnymi, z aktami terrorystycznymi, z poczuciem bezsilności. Jako dorośli myślimy – dzieciństwo to sielanka, życie bez trosk i większych problemów.
Myśląc o samobójstwie dziecka mam ciarki na plecach. Jak to możliwe, żeby dziecko chciało się zabić? Jak okrutny musi być świat dorosłych aby tworzyć tak okrutne warunki dla dorastających dzieci?
Pamiętam siebie jako dziecko. Pamiętam, że były chwile kiedy chciałam… zniknąć… Czułam się sama, słaba, bezsilna i bezradna. Czekałam na rodziców, którzy często nie wracali zostawiając mnie samą. Nie miałam z kim porozmawiać, z kim się pobawić i do kogo przytulić. Traktowano mnie jak dziecko, które nie czuje, nie widzi i nie rozumie. A ja czułam i byłam sama. Na szczęście miałam też w sobie dużo chęci życia i walki o lepsze jutro. Myślę, że nie każdy tak ma. Wiem jednak, że wyciągając ręke do niektórych i będąc z nimi możemy tę chęć rozbudzić. Z mojej historii wiem, ze wsparcie, życzliwość i uśmiech mogą uratować życie. Szczególne to błahe, beztroskie, dziecięce.