Samobójstwo w dziejach kultury

Umiejscowienie samobójstwa w kulturze różnorodnie prezentuje sposoby rozumienia i podejścia do tego zagadnienia. Samobójstwo nie jest znakiem wyłącznie naszych czasów, jest zjawiskiem obserwowanym i opisywanym w wielu dokumentach historycznych, baśniach, mitach oraz historiach rodów.

Samobójstwa towarzyszą ludzkości od zarania dziejów. Obecne są w życiu codziennym, kulturze i literaturze. Poniżej prezentujemy kilka faktów z historii dziejów kultury i podejścia do zagadnienia samobójstwa.

Starożytność

Na wyspach Trobrianda, położonych na Morzu Salomona należących do Papui-Nowej Gwinei, wręcz wymuszano samobójstwo na osobach, które nie przestrzegały wartości społecznych. Starożytni Trakowie palili żony wraz ze zwłokami ich zmarłych mężów.  Starożytni Germanie poprzez samobójstwo uwalniali się od cierpień związanych z wiekiem starczym rzucając się do morza z urwisk. Przedchrześcijańska cywilizacja rzymska i wczesnogrecka tolerowały samobójstwo jako metodę pozwalającą uniknąć ciosów, jakie niosło z sobą życie. W krajach Dalekiego Wschodu było często praktykowane, usprawiedliwiane a wręcz nakazywane. W Chinach dla przykładu częstym motywem samobójstwa kobiet była śmierć ich mężów bądź utrata dziecka. Panny natomiast tą metodą ratowały się przed niechcianym małżeństwem. Było ono też sposobem na zamanifestowanie niesprawiedliwych zarządzeń cesarza. W Japonii popełniali je wojownicy by nie oddać się w niewolę, zakochani nie mogący połączyć się węzłem małżeństwa, cierpiący z powodu choroby czy trudności materialnych.

W starożytnej Grecji samobójstwo było powszechnie nieakceptowalne, wręcz zakazane. Homer nakazywał sławić „życie jako z dóbr najwyższe”. Wielcy filozofowie – Arystoteles, Platon, Pitagoras – wyraźnie występowali przeciwko autodestrukcji życia. Zgodnie z orfizmem, dusza samobójcy była karana za odrzucenie bożego daru, jakim było życie. Samobójców grzebano poza murami miasta po uprzednim odcięciu im dłoni i pogrzebaniu ich  w innym miejscu. Filozofia i literatura grecka nie komentowały tego ani nie potępiały, a przypadki samobójstw były częste. Joński filozof Anaksagoras odebrał sobie życie w ramach protestu przeciwko fałszywemu oskarżeniu o bezbożność, a Pitagoras, który było przeciwny samobójstwom, w geście rozpaczy po pożarze, w którym zginęli jego przyjaciele.

Praktyki samobójcze były, pomimo zakazów, stosowane dość powszechnie. Wśród motywów samobójstw popełnianych w starożytności znajdujemy całą gamę problemów popychających do nich ludzi. Były to, między innymi, rozpacz po utracie bliskiej osoby, załamanie po stracie rzeczy materialnych, szał zesłany przez bogów, problemy dotyczące życia uczuciowego czy wypełnienie przepowiedni wyroczni. To najczęściej wymieniane wśród nich. Matka Odyseusza – Antikleja, Antygona, Hajmon – narzeczony Antygony, Jokasta – matka i żona Edypa, Menojkeus – syn Kreona – to tylko niektóre postaci znane z literatury, które popełniły samobójstwo. Mityczni samobójcy najczęściej pozbawiali siebie życia poprzez powieszenie się, zażycie trucizny, samospalenie, rany kłute, utopienie, rzucenie się z wysokości. Śmierć przez powieszenie się i samospalenie najczęściej była praktykowana przez kobiety, mężczyźni zaś woleli sięgać po miecz. Zapiski z epoki świadczą o tym, że starożytni Grecy i Rzymianie popełniali samobójstwa z najwyższych z możliwych pobudek: z rozpaczy, dla wzniosłych zasad patriotyzmu, by zmazać skazę lub uniknąć hańby. Interesującym też jest fakt, że opisy samobójstw antycznych nie były opatrywane żadnym komentarzem.     

Język łaciński notuje aż 173 terminy odnoszące się do różnych form samobójstwa.

Suicidium to łaciński termin od którego pochodzą określenia samobójstwa w wielu językach nowożytnych. W grece najczęściej stosowano termin autoheiria – mord dokonany własnoręcznie lub eksagoge – wypieranie, wyprowadzanie, zakończenie, zgon.

Średniowiecze

W średniowieczu słowo samobójstwo jeszcze nie istniało, posługiwano się więc sformułowaniami „morderca samego siebie”, „zabicie siebie”. Dotyczyły one oczywiście sytuacji, w których sprawca był jednocześnie ofiarą swojego czynu. Słowo beznadziejność oddawało istotę samobójstwa. Osoba dokonująca aktu samobójczego postrzegana była jako ktoś odarty z wszelkiej nadziei, komu asystował szatan. Kataklizmy, powodzie, pożary i epidemie były traktowane jako następstwo samobójczej śmierci, dlatego też było ono potępiane i zakazane. Prawo kanoniczne ekskomunikowało samobójców (nawet przy próbie samobójczej), odmawiano im pochówków w poświęconej ziemi, dokonywano sądów nad zmarłym znacząc jego martwe już ciało ranami. W Metzu ciała samobójców zamykano w szczelnych beczkach i puszczano na wodę. Zwyczaj ten był mocno zakorzeniony w praktyce ludowej. Beczką posługiwano się jako środkiem transportu przeklętych dusz i ciał do krainy śmierci.

Badania nad samobójstwami w wiekach średnich pokazały, że pomimo iż były one obarczone surowymi zakazami, ich liczba w wieku XII i XIII znacząco wzrosła. Najczęstszym sposobem zadawania sobie śmierci było powieszenie się (60% zbadanych przypadków), kolejnym (20% stosowanych najczęściej przez kobiety) utopienie się, w pozostałych przypadkach samobójcy odbierali sobie życie skacząc z okien lub zadając sobie śmiertelne rany nożem. W średniowieczu podjęto się pierwszej próby pewnego rodzaju usystematyzowania przyczyn samobójstw. Podzielono je na te, które były dziełem szaleńców, którzy postradali zmysły oraz te, które należało dokładnie zbadać ponieważ nie posiadały cech „samobójstw szalonych”. W wyniku obserwacji i prostej analizy przypadków za przyczyny uznano chorobę, samotność, śmierć bliskiej osoby, wojnę, która zmuszała do porzucenia dotychczasowego życia, ubóstwo, głód. Twierdzono także, że na samobójców oddziałują „zaburzenia księżycowe” intensywnie odczuwane przez lunatyków lub też wrażliwość „na lato” przynosząca różnego rodzaju gorączki o zgubnych następstwach. Miesiące lipiec i sierpień postrzegane były jako nacechowane największą liczbą epidemii, wścieklizny i właśnie samobójstw. Jeśli chodzi o dni tygodnia, to zdecydowanie prym wiódł piątek, przeznaczony śmierci jako dzień naznaczony ograniczeniami przyjmowanymi przez chrześcijan. Najczęściej samobójstwo popełniano o północy lub o brzasku, w domach własnych lub cudzych, na strychach, w stajniach, w kuchniach lub w lasach, rzekach, stawach, na ulicach i w więzieniach. Nadprzyrodzonymi środkami chroniącymi przed samobójstwem były woda święcona, wezwanie imienia Jezusa Chrystusa lub Matki Bożej, uczynienie znaku krzyża lub podjęcie pobożnego śpiewu.

Wieki XVI i XVII przyniosły nowe spojrzenie na zjawisko samobójczej śmierci. Zaczęto dostrzegać związek między samobójstwem a melancholią i innymi zaburzeniami psychicznymi. Robert Burton (1577-1640) jako pierwszy przedstawił uzasadnioną naukowo interpretację samobójstwa. W „Anatomii melancholii” stwierdził, że może być ono wynikiem „ciężkiej melancholii” określanej dzisiaj terminem „depresja”. Zaczął upowszechniać się termin „suicidium” jako określenie autodestrukcji życia. Pojawiało się także coraz więcej głosów usprawiedliwiających decyzje samobójców, między innymi ich obrońcami byli Ch. Montesquieu, J.J Rousseau, D. Hume, A. Schopenhauer. Zjawisko samobójstwa było tak częste, że w XVIII wieku sformułowano tezę o jego zaraźliwości, a wiek później o naśladownictwie. E. Durkheim stwierdził, że naśladownictwo nie należy do najważniejszych spośród czynników wyboru śmierci samobójczej, ale ma swój udział oraz niemały wpływ na autodestrukcyjne decyzje. Dotyczy to szczególnie naśladowania osób darzonych zaufaniem, autorytetów, co przekładało się na podziw i szacunek dla ich decyzji, z samobójstwem włącznie.

Choroba Wertera – efekt Wertera to nic innego jak forma naśladownictwa głównego bohatera dzieła autorstwa J.W. Goethego noszącego tytuł „Cierpienia młodego Wertera”. Bohater jego powieści, powodowany nieszczęśliwą i niespełnioną miłością, targnął się na swoje życie, czym w pewien sposób zaimponował młodym romantykom, którzy naśladowali go nie tylko w stroju i zachowaniu, ale także w zakończeniu życia samobójczą śmiercią. Dzieło to miało ogromny wpływa na młode pokolenie, szczególnie na osoby zafascynowane literaturą i zakamarkami ludzkiej duszy oraz odkrywające depresyjne wątki swojej egzystencji. Fascynacji tej uległ także Adam Mickiewicz. Jej efekty widać między innymi w jego twórczości, choćby w IV część „Dziadów”, balladzie „Rybka” i „Świteź”.

Samobójstwo było wpisane w biografię większości bohaterów utworów romantycznych. Jednakże po roku 1831 w polskiej literaturze umierało się za ojczyznę i w imię wyższych ideałów. I tak zastaliśmy bohaterów kolejnej już epoki literackiej, pozytywizmu, którzy właśnie z takich pobudek oddali swoje życie, np. Wołodyjowski i Ketling. Ale nie tylko. W literaturze tej epoki pokazane są także samobójstwa motywowane skomplikowanymi uczuciami (E. Orzeszkowa „Cham”), z powodu nędzy (H. Sienkiewicz „Za chlebem” – próba samobójcza).                                                                                                         

Młoda Polska to okres, w którym samobójstwo było drogą do wyzbycia się wszystkiego, co determinowało i więziło myśli i uczucia człowieka, drogą do „nagiego stanu psychicznego”, jak o twórczości E. Muncha  pisał S. Przybyszewski. Twórcy epoki nieustannie ocierali się o myśli samobójcze, eksperymentując z własnym ciałem przy użyciu narkotyków i alkoholu. A cały korowód myśli i zdarzeń zamykał S. I. Witkiewicz (Witkacy), dla którego samobójstwo było „sposobem na życie”.

Literatura polska od czasów romantyzmu prezentowała samobójstwo jako atrakcyjny temat, wprowadzając do masowej kultury postać samobójcy, broniąc go i usprawiedliwiając. Akty samobójcze dotykały także twórców (Jan Lechoń, Tadeusz Borowski, Edward Stachura, Rafał Wojaczek). Samobójstwo zostało dzięki literaturze, kulturze w pewien sposób oswojone i zaczęło stanowić element fabuły, zabawy, rozrywki współczesnego świata. Stworzyło warunki do naśladownictwa, szczególnie kiedy dotyczy osób opiniotwórczych, idoli, gwiazd. Jest ono obecne oprócz literatury także w telewizji, grach komputerowych. Istnieje udowodniony związek pomiędzy nagłośnionym w środkach masowego przekazu fakctem popełnienia samobójstwa a wzrostem liczby popełnionych samobójstw.

Według badań amerykańskiego socjologa D. Phillipsa, przeprowadzonych w 1974 roku,  wzrost ten jest dziesięciokrotny i sięga 1000% w przypadku samobójstw popełnianych przez sławnych ludzi.

Silnym impulsem do targnięcia się na swoje życie bywa także muzyka, w której silne, rytmiczne dźwięki oraz teksty zachwalające agresję, samozniszczenie mogą u słuchaczy sugerować autodestrukcję jako rozwiązanie ich problemów. Spotkać je można szczególnie w depressive black metalu, będącym podgatunkiem black metalu. Charakterystyczne w tekstach tego gatunku jest ukazanie marności życia, smutku, a w skrajnych przypadkach nienawiści do ludzkości oraz samobójstwa jako ucieczki przed przygnębiającą rzeczywistością. W muzyce popularnej znajdziemy także wiele przesłanek mówiących w sposób zakamuflowany lub jawny o śmierci samobójczej.

„Dziś dla mnie jedno jest wyjście, ja nie znam innego,  tym wyjściem jest, no, mniejsza z tym…” – „To ostatnia niedziela”, zwana tangiem samobójców, Mieczysław Fogg, 1935 rok;

„a gdybyś jutro zastanawiał się  kim jest kobieta wisząca w łazience to ja zofia twoja od 25 lat żona” – „Zofia” Katarzyna Nosowska, 1996 rok.

Życie i śmierć są nierozerwalnie z sobą związane, są nierozłączne jak siostry.  Ważne jest, by nigdy nie zapominać, że tak długo, jak długo w naszych żyłach płynie krew, mamy wpływ na jakość naszego życia i zawsze, sami lub z pomocą innych, możemy na nie wpływać i czynić je znośniejszym i szczęśliwszym.

autor: Joanna Kamińska, wolontariusz Fundacji Zobacz… JESTEM

Dodaj komentarz

%d bloggers like this: